poniedziałek, 15 czerwca 2020

"Z DOBRODZIEJSTWEM INWENTARZA"

*
TAKA NOCNA PRODUKCJA, TRWA TU OD LAT:
...pierwsze gwałtowne wybudzenie mnie ze snu przez "nocnego narkotykowego" tej nocy, nastąpiło o godz. 23:52. Drugie o 01:17, w wyniku zintensyfikowanego dudniącego przejścia z tamtej łazienki nad moją głowę, z twardym odstawieniem tu "laboratoryjnego naczynia"!!! 
*
Pobraniem nowego w kierunku tamtej łazienki, puszczeniem tam jego zasobu do przerobu, i powrotem po nowe 
- w cyklach, jak na zdjęciach.
*
 *
 *
To nie są duże zlewki/naczynia, dlatego ich tak mnogo!
(a jeszcze mogą być jak wazony płaskie, by chowały się dobrze za dostawioną płaszczyznę ściany). 
*
 *
BY NIE WYWAŻAĆ NAD RANEM DRZWI
do tamtego mieszkania
- wpadłem w szał:
Walę tłuczkiem po swojej ścianie, jak i w łazience 
po kaloryferze!!!
Niech Ktoś z sąsiadów wreszcie zgłosi na policję 
me zachowania
- na dowód istnienia mi nad głową tej mafijnej wytwórni narkotyków, celem jej jednoznacznego 
stąd wykluczenia! 
*
 *
"POLUBOWNIE":
1. Wg ówczesnego oświadczenia brata właścicielki Mariusza Stańca (który przy osobistej rozmowie ze mną , chwalił się, że ma dom): I, że siostra jego wyjechała na stałe na Wybrzeże - to on, od czasu do czasu będzie sobie tu tylko wpadał.
2. Dwaj wyrobnicy zatrudnieni na budowie u brata budowlańca, popołudniami i nocami, dokonywali w tamtym mieszkaniu (dziś to wiem) - budowę zakamuflowanego laboratorium! W wyniku czego "za zakłócanie ciszy nocnej", nałożony został na nich przez policję mandat karny po 100,- zł. 
3. Ponieważ w tamtym mieszkaniu nie było przebudowy: To używając b. dużej ilości profili metalowych pod KG - potworzyli schowki przykaloryferowe, a głównie komorę (tak uważam) na lewej ścianie ich pokoju "C", z przebiciem do kuchni jedynego przyległego (w całym pionie) tam mieszkania. 
4. Z tym, iż domniemam, że jednym z tamtych nocnych "mandatowców", był do dziś właściciel przyległej kuchni (nocne, ówczesne: "Już wiem, to jest zatkane tam dalej"! = kooperacja, jak i dowożenie windami im tzw. "nocnych bań"!!!).
5. Zgłosiliśmy to z żoną osobiście na lokalnej policja... - gdzie jakoś dziwnie w tamtym czasie zmieniono tam komendanta. A i nowy, "przypiął się do mnie"... - to i wszystko niekorzystnie, odwróciło się w moją stronę!
*
Krawężnikowa Policja, podała mnie do Sądu,
"za bezpodstawne zgłoszenia".
*
6. Bezmiarem niemocy, by nie dopuścić się rzeczy karalnej (z mojej strony)... Rodzina (jak ja to nazywam), wyeksmitowała mnie do innego miasta - odbierając groźby, pomówienia i w kobiecych duetach wrzaskliwe (poniżające) nachodzenia...
7. Cztery lata temu podczas urlopu w tym mieszkaniu, byłem przez jakieś 7-10 dni z psem córki. I tu właśnie na bazie identycznych nocnych zachowań... - "naczelny narkotykowy gonzo" z tego bloku, pan i władca całego tegoż procesu (+ 2-3 inne równoważne mieszkania/laboratoria w tym bloku) - co wcześniej w tej kronice już opisałem: Iż żałuję, że gdy 2 (słownie dwa) razy w środku nocy podkładał mi swój zakuty łeb pod klamkę do dziurki od klucza (mieszkał wówczas na moim pietrze) - nie rozwaliłem czerepu mu pałą, bo bym tym od narkotyków uratował trochę młodzieży!
8. Po wielu latach, żona moja mi powiedziała (cyt. z pamięci): "Masz rację, w tym twoim pokoju nocami, nie da się spać - oni tam cały czas coś robią, chodzą, stukają i gadają"...
9. Na dowód wszystkiego, macie Państwo w tej kronice me wpisy z dnia bieżącego.
10. Obecni właściciele/lokatorzy, weszli tam "z dobrodziejstwem inwentarza" - jako nowi ludzie, małżeństwo z dzieckiem. Którzy zajęci całodobowo procesem produkcji "amfetaminy", dla wymuszenia posłuszeństwa - katowali chłopczyka wrzaskiem i ciemnicami. "Wyjącego" w tym pręgierzu w niebo głosy przez wiele godzin, i to każdego dnia! A odurzeni zażywanymi sobie narkotykami (tak uważam) - puszczali kapelę rock na cały blok!!!! W czym nad jednymi i drugim (dla dobra dziecka i własnego), udało mi się zapanować. Została w majstersztyku techniczno/technologicznym mieszkaniowa wytwórnia narkotyków, nad którą już jednoznacznie powinna pochylić się Polska Policja (przez duże "P") - poprzez Wydział do Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (ślę więc im Śląskie "Szczęść Boże").
11. Przykazanie jedenaste: "Nie bądź obojętny"...
*
(03:28)
Ruch korytarzowy windy, i w okolicy moich drzwi wejściowych... - nic to, to tylko (nieznany mi) sąsiad 
w gaciach, z wielkim psem...
(fakt, że nie znam też męża córeczki blondyneczki?
- i że nie na darmo zrobiłem to wtrącenie...)
*
(05:17)
Kooperacja, bo słyszę jak brzęczy domofon do tamtego mieszkania - to i w miarę ciche,
ale słyszę ruchy na suficie.
*
(07:27)
Z ostrym dobijaniem do obu krawędzi, pojechała szafa komandor... - czkam więc, czy na głośnomówiącym, będzie składał swój meldunek/raport. Też pod zamówienie dostawy "substytutów", do kolejnego nocnego przerobu... Jestem w łazience (bo dostałem nerwowego rozstroju żołądka), gdy na tamto piętro podjechała winda - więc szafa, to tylko Llllalunia (matka/psychopatka) wczesne wstawanie odreagowała, i do pracy pojechała.
 *
(10:07) 
(będąc w ruchu) ..."potrzebuję, ble ble ble ble: To ty mi przywieź, bo ja jestem z dzieckiem"...
*
(10:26)
Szykuję się do wyjścia na zakupy produktowe, i jestem w swojej łazience: Dojechała winda, i jest wejście do tamtej łazienki...
- bo szykowanie zalew, co łączy się z przejściami
po całym mieszkaniu, odbywa się tu (jak zawsze) 
w biały dzień!!! 
CZYLI?
Wniosek jest prosty, i krótki - dowieziono mu "składniki" 
z tej drugiej czy trzeciej będącej tu 
wytwórni narkotyków!
(uśpił Gaworka, i bierze się za mikstury pod amfę!)
*
(14:33)
Wracam po 3 godzinnej swej nieobecność... - a mi nad głową, w burzeniu ścian (kilka głosów, i roboty w 2 miejscach = też w tym, na ich lewej ścianie pokoju "C", wprost nad moja głową) - młoty udarowe, i młot/ki ręczne, 5-cio kilowe!!! (co mam powiedzieć? - że likwidują dziuplę narkotykową!(?) Chciałbym, ale czy tak będzie, noc pokaże). Drobniejsza sprawa, że pod tym... - sypią mi się tynki z sufitu...
*
 *
 *
(to jest lewa ściana ich pokoju "C")
*

"C"
*

"C"
*
 *
 *
(17:42)
Skończono burzenie ścian, i są mi nad głową we czwórkę: Ony, Gaworek, Lalunia - i ten głos, co mu pomagał.
Wracając do Laluni: Może tak być, że to siostra Mariusza Stańca (a jeśli tak, mają po >35 lat). Stąd od razu te najgłębsze w produkcji, narkotykowe powiązania! - która z Wybrzeża przywiozła sobie męża (wyjeżdżając, zrobiłem pod blokiem zdjęcie, 3 dni temu zaobserwowanego samochodu).
*
 *
(18:01)
No nie! W przewracaniu ścian, mieli tylko małą przerwę - którą teraz (jeszcze na dziś), wypełniają wiertarkami.
*
(19:31)
Po rozwałkach... - niesamowicie ostre budowlane zacierki na ich lewej ścianie w pokoju "C" !!!!!
*
(23:03)
Łazi: Najdziwniejsze, to, że: Pokój "B" - tamta łazienka, B-łazienka, B-łazienka, 
B-łazienka (z uderzeniami)...???
*
*
https://ostatniamatnia.blogspot.com/2020/06/podoze-co-go-szuka-nauka.html 
 *
Zmarła w tamtym roku osoba, która kiedyś mi powiedziała: 
"Jest w tym policjant, a mają i prokuratora w rodzinie" 
(koniec cytatu).
*
 *
 *
 *
https://www.youtube.com/watch?v=Lin-a2lTelg&t=19s   
 *
 *
 *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz